Stało się, nadszedł ten dzień – dzień, który próbowaliśmy odwlec, ale nie udało się… Nasza wycieczka dobiegła końca. Nie jest to powód do radości, ale już tli się w nas nadzieja, że może za rok?...
Po wczesnym śniadaniu wyruszyliśmy do Łańcuta, gdzie zwiedziliśmy przepiękny zamek Lubomirskich i Potockich oraz stajnię. Chyba każdy zauroczony był zdobieniami mebli, kunsztem dekoracji i dostojnością parkietu (wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi). Ach, gdyby zostać tam choćby na jedną noc…
Po dwugodzinnym zwiedzaniu i zakupie pamiątek, udaliśmy się na obiad. Tak pysznych ruskich pierogów nie jedliśmy już dawno…
A po obiedzie… czas w drogę do domu… Na szczęście jeszcze tylko kilka dni i wakacje, a wtedy może ponownie powrócimy w Bieszczady…